Bardzo, ale to BARDZO PRZEPRASZAM.... wiem, że jestem do niczego, że nie potrafię pisać i , że tak naprawdę to wszystko jest do niczego. Was tu nie ma.. a jeżeli nie ma was nie ma mnie... Mam już sporo rozdziałów na telefonie, ale po prostu nie mam siły wstawić ich na bloga. Przepraszam, że was zawiodłam... ale też to dlatego, że jestem chora. Jeżeli jesteście.. SKOMENTUJCIE !!! Chce chociaż wiedzieć czy ktoś to czyta... Kocham Was ♥
piątek, 23 maja 2014
sobota, 3 maja 2014
Rozdział 7
NOTKA POD ROZDZIAŁEM ! + Czytasz = KOMENTUJESZ
Justin’s POV
Szykując się na wyjście do klubu przejechałem po włosach
dłonią, układając je oraz wyciągnąłem z szafy moją kurtkę i ubrałem ją. Wyglądałem
zajebiście, zresztą jak zawsze. Zszedłem na dół i zobaczyłem Johna i Danna
stojących przy drzwiach i czekających na mnie.
- No nareszcie Bieber . Ile można czekać? – Powiedział Dann
- Szykujesz się jakbyś był jakąś laską i nie wiedział jaki
lakier będzie ci pasował.- syknął John. Nie zwracając na nich uwagi,
przeszedłem obok nich i chwyciłem za kluczyki od auta. Wyszedłem z domu,
wsiadając do czarnego lamborghini. Poczekałem jeszcze, aż chłopacy ruszą swoje
szanowne dupy i wsiądą do samochodu, po czym wyjechaliśmy do klubu, aby wyrwać
jakiś towar.
Alex’s POV
Dojechaliśmy z Cat do klubu. Minęłyśmy te wszystkie
dzieciaki czekające, aż w końcu ktoś wpuści je do środka. Nagle jakaś
blondynka, złapała mnie za ramię.
- A ty gdzie się niby wybierasz? – spytała swoim piskliwym
głosikiem, zaciskając swoją dłoń na moim przedramieniu.
- Zabieraj te łapy dziwko! – syknęłam z irytacją.
- Nie jestem dziwką, szmato – odpowiedziała pokazując swoje
miny.
– Kim ty w ogóle jesteś, żebyś miała prawo mnie dotykać?
Zajmij się lepiej piłowaniem paznokci i malowaniem rzęs, bo tusz ci się
rozmazał skarbie - powiedziałam z ironicznym uśmieszkiem na twarzy, po
czym zrzuciłam jej dłoń z mojego
przedramienia i weszłyśmy z Cat do klubu . Muzyka rozbrzmiewała po całym klubie.
Przedarłyśmy się przez tłum tańczących ludzi na parkiecie do baru , aby coś
zamówić.
- To co chcesz Cat? – spytałam przypatrując się niskiej
dziewczynie.
- Może drinka – posłała miły i ciepły uśmiech.
- 2 średnie drinki – powiedziałam do barman, który właśnie
skończył obsługiwać jakiś facetów.
- Już się robi skarbie.- uśmiechnął się, biorąc się do
robienia naszych napoi. Po wypiciu drinka zrobiło nam się jakoś lżej, bo nie
należał on raczej do mocnych niż średnich. Rozmawiałyśmy o dzisiejszej imprezie
u mnie.
- Zapomniałam Ci powiedzieć, że masz śliczny naszyjnik. –
powiedziała dziewczyna, przenosząc wzrok z mojej twarzy na szyje.
- Dziękuje – odpowiedziałam nie pewnie.
- Tata Ci go dał? – lekko pochyliła głowę w bok.
- Ehhh.. – Zachwiałam się. Miałam jej powiedzieć, że
dostałam go od chłopaka, który zrujnował mi życie i mnie prześladuje. I że do
tego wszystkiego wciąga mnie na nowo w całe to bagno, z którego się wydostałam.
W końcu zebrałam się na odwagę, by jej to powiedzieć.
- Nie. Nie dostałam go od taty – spuściłam wzrok na ziemie.
- W takim razie od kogo? – w jej głosie było słychać
ciekawość, ale takiej odpowiedzi się nie spodziewała.
- Od.. Justina.- powiedziałam spuszczając głowę i teraz już
całkiem unikając jej spojrzenia. Dziewczyna o mało co nie zachłysnęła by się
drinkiem.
-Od KOGO?! – krzyknęła z niedowierzaniem
- Dał mi go Justin.
.- Masz go od Justina??!- powtarzała moje słowa, co powoli
mnie irytowało.
- Kurwa. Tak od niego. Ile razy mam ci to mówić? Nie
rozumiesz za pierwszym razem?!
- Dobra, dobra. Tylko dostałaś go od Jaya. Słodko –
oznajmiła skacząc na krześle z podekscytowania.
- Przeżywasz to jak mrówka okres. Cat ogarnij to tylko
łańcuszek.
- Ale łańcuszek od Justina. – powiedziała, a z jej twarzy
nie schodził uśmiech.
- Nie pierdol już o tym i chodź potańczyć. – wstałam z
krzesła ciągnąc ją za rękę , aby skończyła gadać. Przetańczyłyśmy z 5 piosenek,
a parkiet po 2 należał już do nas . Co chwile tańczyłyśmy z innymi, dobrze się
przy tym bawiąc. Ich miny były bezcenne, gdy oznajmiałyśmy, że nie mają
najmniejszych szans u nas. Wypiłyśmy parę drinków, a świat stawał się
piękniejszy.
Justin’s POV
Mijając ludzi czekających na wejście do klubu, przywitałem
się z ochroniarzami. W klubie rozbrzmiewała głośna muzyka, a ludzie tańczyli
na parkiecie. Można przyznać ,że towar
tył całkiem niezły. Obejrzałem poszczególne dziewczyny, by wiedzieć , do której
uderzyć. Podeszliśmy z chłopakami do bary zamawiając drinki i idąc do naszego
stolika na balkonie, przy którym zawsze siedzieliśmy.
- To jak Bieber? Co powiedziała na naszyjnik? –zadrwił Dann,
kładąc nogi na stół.
- Nie wiem – mruknąłem.
- Jaki łańcuszek? Czy o czymś nie wiem? – spytał John lekko podnosząc się z
krzesła.
- Bieber się zakochał – zaśmiał się Dann, a mnie
doprowadzało to do szału.
- Nie zakochałem się tylko dałem jej prezent. Ma dzisiaj
urodziny. – usprawiedliwiałem, ale na marne, bo obaj chłopacy wybuchli
śmiechem.
- Wmawiaj sobie , wmawiaj .- zaśmiał się Dann.
- Pierdol się – syknąłem wstając z krzesła i zmierzając w
stronę baru, aby coś zamówić. Na parkiecie roiło się od gorących lasek, które
kręciły swoimi tyłkami i prosiły by je przelecieć. Na mojej twarzy pojawił się
uśmiech, gdy dostrzegłem śliczną, samotną dziewczynę stojącą przy barze.
Podszedłem do baru i posłałem jej mój uśmiech, który zawszę działał. Teraz też
się sprawdził. Dziewczyna lekko się zarumieniła spuszczając głowę, ale nie
odrywając ust od swojej słomki i nie przestając sączyć drinka.
- Co taka piękna dziewczyna robi sama w klubie? – spytałem
przenosząc wzrok na brunetkę stojącą przy barze.
- Czekam na jakiegoś przystojniaka, który by zagadał. –
oznajmiła patrząc na mnie swoimi zielonymi tęczówkami. – No i mogę spytać o to
samo. Co taki przystojniak robi tu sam? – lekko się zaśmiałem, teraz już
całkiem siedząc przy niej.
- Justin – oznajmiłem, podając jej dłoń.
- Pamela – uścisnęła moją dłoń i uśmiechnęła się
- 2 drinki poproszę – skinąłem do barmana, który zaraz
przyniósł zamówienie. Rozmawiałem z Pamelą z dobrą godzinę, po czym poszliśmy
potańczyć. Przeciskaliśmy się przez tłum tańczących dzieciaków. Dostrzegłem
dziewczynę o czerwonawych włosach i tańczącą obok szatynkę. Na mojej twarzy od
razu pojawił się uśmiech, kiedy dostrzegłem na twarzy Alex, naszyjnik ode mnie.
Pamela zatrzymała się w miejscu , z którego miałem idealny widok na te dwie
tańczące dziewczyny. Taniec Pameli nie był nawet porównywalny do tego jak
tańczyły tamte. Poczułem lekką zazdrość, orientując się, że tańczą one z jakimiś
facetami. Dobra Bieber, czas spławić tą szmatę.
- A może skoczylibyśmy tak do toalety, na bliższe
zapoznanie? –szepnąłem jej do ucha, gdy wyginała swoje ciało przy mnie.
- Myślałam, że nigdy nie spytasz. – oznajmiła łapiąc mnie za
rękę i prowadząc do męskiego. Mały numerek nie zaszkodzi no nie? Weszliśmy do
kabiny i od razu zostałem przyciśnięty przez dziewczyne i jej pocałunki. Po 2
minutach sukienka dziewczyny była już odpięta , a moim oczom ukazały się 2
jędrne piersi. Złapałem jedną w dłoń, bawiąc się nią, na co dziewczyna wydała z
siebie ciche jęki. Moje usta wędrowały po jej szyi, sprawiając jej tym
przyjemność. Naglę dziewczyna upadła na kolana, rozpinając moje spodnie i
dłonią dotykając mojego kolegi. Zsunęła moje bokserki , chwytając go w dłonie i
umieszczając w swoich ustach. Zaczęła powoli, na co ja złapałem jej głowe w
swoje dłonie i zacząłem nią ruszać, nadając tępa. W pomieszczeni było słychać
tylko ciche jęki. Wydobyłem z siebie głośny jęk, co oznaczało , że doszedłem.
Dziewczyna nie podnosząc się z ziemi przełknęła spermę wycierając dłonią swoje
usta. Może minęło 10 minut , a było już po wszystkim. Zapinając rozporek
wyszedłem z toalety zostawiając tam dziewczynę bez żądnego jebanego „ Dziękuje”
- Ty Dupku. –
krzyknęła orientując się, że nic więcej z tego nie będzie
- Szmata- syknąłem wychodząc z męskiego, kierując się w
stronę stolika, przy którym siedzieli chłopacy.
- I co Bieber? Wyrwałeś coś? – spytał John, gdy podszedłem
do stolika.
- Tak jakby- na moją twarz wkradła się łobuziarski
uśmieszek, gdy przypomniałem sobie minę dziewczyny, po usłyszeniu, że nic z
tego. Opowiadałem chłopką o Pameli, gdy na nagle ktoś na parkiecie krzyknął.
Alex’s POV
Tańczyłyśmy z Cat już dobra 1,5 h. Powoli zaczynały boleć
mnie nogi i świat zaczynał mi się fazować. Co chwile wybuchałam śmiechem, ale
nadal miałam kontrole. No można tak powiedzieć. Aktualnie tańczyłam z Charlsem.
Fajny koleś. Miał zabójczy uśmiech, ale Justina był lepszy. Ja pierdole co ja
gadam. Tańczyłam tyłem do chłopaka, trzymając się jego ud, gdy jego ręce
spoczywały na moich biodrach.
- Skarbie, może chodź na zaplecze –zaproponował mi szepcząc
do ucha. Nic nie powiedziałam, tylko odrobinę się odsunęłam wyczuwając, że
bardzo się napalił. Nagle poczułam mocny uścisk na moim nadgarstku, momentalnie
wytrzeźwiałam. Próbując go odepchnąć, wyrwałam się z uścisku.
- Wiem, że tego chcesz, kotku – Mruknął na co ja
automatycznie odskoczyłam dalej. Lecz nic to nie dało, ponieważ podszedł
jeszcze bliżej, chwytając mnie.
- Chodź tutaj – warknął trzymając mnie za biodra. – Chodź tu
szmato!
I wtedy nie wytrzymałam. Uderzyłam do prawą pięścią w twarz,
że z jego nosa zaczęła wypływać krew. Wystraszona Cat krzyknęła i wtedy wszyscy
przestali tańczyć. Nawet ludzie na balkonach powstawali i podeszli do barierek.
- Dziwka – syknął trzymając się za nos.
- A ja Alex, miło mi – oznajmiłam z sarkazmem i irytacją.
Chłopak najwyraźniej nie chciał odpuścić, ponieważ po moich słowach przysunął
się bliżej mnie i złapał za rękę.
- Teraz mi ładnie zaśpiewasz przepraszam. – warknął , a w
jego oczach widoczna była chęć zemsty, za to co zrobiłam.
- Nigdy – mruknęłam , gdy naglę ktoś złapał chłopaka za
ramię i go odwrócił.
- Nie rozumiesz, że powiedziała nie? – spytał chłopak, lekko
się uśmiechając i patrząc w moje liliowe oczy, po czym przeniósł swój wzrok na
Charlsa.
- Ty niby kim kurwa jesteś, żebyś mnie pouczał?- zapytał
oburzony , odrzucając rękę szatyna ze swojego ramienia.
- A dostałeś kiedyś w ryj ? Oj przeprasza, jebła ci
dziewczyna – mówiąc to wybuch udawanym śmiechem. Charls podszedł do szatyna i
popchnął go. – To niebyło mądre z twojej strony…
- Wypierdalaj Frajerze! – burknął Charls odwracając się w
moją stronę, ale naglę został gwałtownie odwrócony i powalony na ziemie przez
Justina.
- Mówiłem, że nie było to mądre frajerze. – oznajmił
spluwając. Chłopak zwijał się z bólu na ziemi, a Jus podszedł do mnie.
- Nie prosiłam cię o pomoc – powiedziałam krzyżując ręcę na
piersi. Odwróciłam się w stronę Cat i przytuliłam ją, bo była cała
roztrzęsiona. Kurwa najlepsze urodziny w życiu. Chowając telefon do torebki,
odgarnęłam jej włosy z twarzy. – Chodź Cat, zamówiłam Ci taksówkę – idąc w
stronę drzwi wyszłam z klubu i podeszłam do czekającej już taksówki. Otworzyłam
drzwi, pomagając dziewczynie wejść do środka.
- Nie przejmuj się Cat . Nic się nie stało.
- Przepraszam – powiedziała spuszczając głowę
- Za co?! – spytałam zadziwiona. – Nie masz za co
przepraszać. Jedz do domu i odpocznij. Zadzwonię jutro. – kiwnęła twierdząco
głową, a ja zamknęłam drzwi taksówki. Biedna Cat. Popatrzyłam jeszcze jak
taksówka znika za rogiem i wróciłam do klubu po moją kurtkę. Znowu wychodząc z
budynku, ruszyłam do domu. Miałam dość spory kawałek do przejścia, ale chciałam
nad wszystkim pomyśleć, ale jak zawsze ktoś mi to utrudnił. Usłyszałam, ze ktoś
za mną biegnie. Wyszłam z klubu dobre pół godziny temu.
- Ej mała – ktoś zaczepił mnie na ulicy . Nerwowo odwróciłam
głowę i zobaczyłam, jakiegoś chłopaka w kapturze. – Masz może szluga? – spytał
przyciskając mnie do ściany.
- Nie. Nie mam. Nie palę – mruknęłam ostro, chcąc wydostać
się z jego uścisku
- Nie tak ostro, kochanie.
Śliczna jesteś – powiedział delikatnie głaszcząc mój policzek, a mocniej
na mnie napierając. Chciałam się wydostać, ale nie miałam już siły.
Postanowiłam, że zacznę krzyczeć , ale w ostatniej chwili chłopak zatknął mi
czymś usta. Nie miałam siły się wyrywać. North Street to najbardziej
niebezpieczna dzielnica, a ja akurat musiałam tedy iść. Powoli zaczął całować
moją szyję, a ja tylko próbowałam się wyrwać. Był za silny. – Nie wyrywaj się
tak kochanie, bo to zaboli – ostrzegł na chwile przestając mnie całować. Moja
twarz nie ukazywała żadnych emocji. Żadnych łez, złości czy smutku. Wszystko
było puste. Spojrzałam tylko na swoje nadgarstki i dłonie, które powoli robiły
się pewnie fioletowe, z powodu tak mocnego uścisku. Złapał mnie za udo, ale w
tym momencie, ktoś go ode mnie odciągnął i uderzył w twarz, a następnie w
brzuch. Stałam jak wryta. Znowu mi pomógł. Znowu mnie uratował. Spojrzałam na
niego, gdy skończył kopać chłopaka. Naglę odwrócił się w moim kierunku.
- Alex – powiedział prawie szeptem. Ale ja nie chciałam go
słychać. Pod wpływem jego głosu coś we mnie pękło.
- Zostaw mnie!! – krzyknęłam, pospiesznie odchodząc. Nie
wiedziałam czy mam być zła czy się rozpłakać. Przed chwilą prawie mnie
zgwałcili. Szłam szybkim krokiem i powoli traciłam nad sobą kontrolę. Poczułam
szarpnięcie za ramię, które spowodowało, że się odwróciłam. Stał tam, a ja nie
wiedziałam jak się odezwać.
- Czego ty ode mnie jeszcze chcesz. Mało Ci ?- wybuchłam
złością, a każde moje słowo było przesączone nienawiścią.
- Alex- zaczął, ale nie pozwoliłam mu skończyć, bo tak po
prostu się rozpłakałam. – Ej skarbie – powiedział podchodząc bliżej mnie i
przytulając.
- Nie płacz. Jesteś silna, dasz sobie radę – wyszeptał mi do
ucha, kiedy ja moczyłam jego koszulkę. Jego zapach był uzależniający. Poczułam
się tak jakoś… Bezpieczniej. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej, wtulając się w
moje włosy. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały. – Chodź odwiozę cię do
domu. – powiedział, gdy się uspokoiłam i odsunął się, ale nie puścił, nadal
trzymał mnie przy sobie tak jakby w obawie, że coś złego może mi się mi się
stać. Poszliśmy do jego samochodu, który stał niedaleko. Justin poczekał, aż
wsiądę. Przeszedł na drugą stronę samochodu, wsiadł na swoje miejsce i odpalił
auto. Przez całą drogę do domu nie powiedziałam ani słowa. Myślałam o
jutrzejszej akcji i pozbyciu się ofiary. Musisz być ślina Alex… Dla Sam i Mamy.
Justin zatrzymał samochód przed moim domem. Chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale
przerwał ją Jus swoim chrząknięciem.
- Przepraszam. Zamyśliłam się – powiedziałam przenosząc
wzrok na chłopaka.
- Nic się nie stało. Jutro się widzimy ? – zapytał patrząc w
moje oczy. Jego wzrok był taki… Przyprawił mnie o ciarki.
- Tsaa – mruknęłam w końcu , lekko się uśmiechając. To był
szczery uśmiech. – I dziękuje za
wszystko- popatrzyłam na niego i chciałam już iść , ale Justin złapał mnie za
rękę . Popatrzyłam na niego, a on przybliżył się do mnie i musnął moje wargi.
Nie wiem jak to się stało, ale odwzajemniłam pocałunek, tak że wpił się w moje
usta. Po moim ciele przeszły dreszcze. Usta jak narkotyk. Dosłownie. Złapał mój
policzek w swoją dłoń i przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o
pozwolenie. Nie wiem jak, ale pozwoliłam mu na to, a po chwili nasze języki
walczyły o dominację. Nasz pocałunek się wydłużał i stał się bardziej namiętny.
Całował mnie tak jakby od tego zależało wszystko.
„Nie! Nie mogę dłużej.”
Gwałtownie się
odsunęłam i wyszłam z samochodu. To zaszło za daleko. Weszłam do domu, zdjęłam
szpilki i popędziłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko ze łzami w oczach. Nie
mogłam zapomnieć o nim. Nie mogłam zapomnieć o tym, co kiedyś nas łączyło, o
pocałunku. Ze wszystkimi myślami, a w szczególności z jedną , zasnęłam jak
dziecko.
***
ROZDZIAŁ NIE BYŁ SPRAWDZANY
Siemanko :D
Przepraszam, że musieliście czekać, ale tak jak napisałam miałam (nadal mam ) problemy zdrowotne.
Mam nadzieje , że nadal jesteście i że będziecie, bo coraz częściej mam ochotę to wszystko rzucić.
PROSZĘ KOMENTUJCIE, bo to MOTYWUJE!
+
Mamy już 7 rozdział. Osobiście mi się nie podoba, ale ocena należy do was :*
Całowali się .. To znaczy, że nadal coś do siebie czują?
Subskrybuj:
Posty (Atom)