sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 9

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

 Justin’s POV

  Kurwa nie wierze. Wyrzuciła mnie jak jakiegoś psa z samochodu i zostawiła w lesie. Pożałuje ,że to zrobiła. Obiecuje. Stałem osłupiały patrząc jak samochód znika za mgła. Doskonale znałem drogę, bo ogarnęliśmy teren zanim tu przyjechaliśmy. Przecież ktoś musiał znaleźć tego gangstera i go uprowadzić.

„- Kurwa gdzie on jest?! – wrzasnąłem na jednego z członków jego gangu trzymając broń przy jego skroni.
- Zabawia się z jakimiś dziwkami – powiedział zestresowany uciekając wzrokiem.
- Dziękuję – odpowiedziałem sarkastycznie i nacisnąłem na spust. Po pomieszczeniu rozniósł się huk, a facet runął na ziemie . Szybkim krokiem skierowałem się na piętro, gdzie byłem pewny ze zastanę Stefano i nie myliłem się. Kopnięciem otworzyłem drzwi do pomieszczenia, w którym znajdował się „ burdel”
- Verdie ? – zapytałem wyjmując tajemnicza strzykawkę z kieszeni
- Tak . – odpowiedział pewnie
- To już twój koniec , kolego – wypowiedziałem wbijając igłę w jego skórę a on osunął się na krześle, spadając na podłogę. Do pokoju wbiegli chłopacy zabijając wszystkich „niepotrzebnych” w pomieszczeniu i wzięli ciało ofiary.
- Gdzie teraz , Justin ? – spytał Paul, wrzucając  bezwładne ciało do bagażnika
- Do magazynu. – odpowiedziałem paląc papierosa, wpatrując się w pustą przestrzeń przede mną.
- A potem? – dodał Christian .
Tacy niedoświadczeni
- A potem czeka go piekło – oznajmiłem wybuchając złowieszczym śmiechem.  ”

Wyjąłem mojego iPhona i napisałem SMS-a do John’a. 

Do: John

Kurwa co to miało być. Jeżeli nie wrócicie się po mnie za 5 minut to obiecuje ze zajebie Alex za to co zrobiła.

Wyślij. Schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem w kierunku gdzie pojechał samochód. Za jakiś jebany pocałunek który nid zdarzył się pierwszy raz wypierdala mnie z mojego auta. Szmata. Moj telefon zawibrował a ja odczytałem wiadomość.

 Od :John

Masz się pieprzyc a ona ma cię w dupie. Jak ogarniesz swój parszywy ryj to zawróci.

  Zatkało mnie. Od kiedy ona taka była. Ale podobało mi się to. Na moja twarz wkradł się cwany uśmieszek. „Ona jeszcze będzie moja”

 Alex’a POV

  Jechaliśmy przez las, gdy nagle telefon jednego z chłopaków zadzwonił. Nie odrywałam wzroku od leśnej ścieżki i nadal próbowałam się uspokoić po kłótni z Bieber’em.  Nie rozumiem jaki on ma problem ze sobą. Zgrywa Badboy’a , a tak naprawdę gdybym chciała był by już martwy, ale nie mogę zaprzeczyć, że był dobry w tym co robił. Nagle z zamyśleni wyrwał mnie John. 
- Bieber mówi, że mamy po niego wrócić, bo inaczej cię rozpierdoli.
 -Niech się kurwa pieprzy. Nie potrafił zatkać swojego parszywego ryja to dostał nauczkę. A jak mi się jeszcze będzie chciało to za to co zrobił go wykastruje. Rozumiemy się? - syknęłam opierając głowę o rękę,  która znajdowała się na oknie. Zobaczyłam jak John pisze SMS-a do Justin’a,  śmiejąc się pod nosem. Na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
 Bawi się w pośrednika. No nieźle
 Zatrzymaliśmy się na jakiejś łące po środku lasu. Chłopacy wyskoczyli z samochodu, wyciągając z bagażnika zwłoki.
- Tu będzie dobrze. - mruknęła  sama do siebie . Chłopacy położyli ciało na łące, po czym obrzucili je jakimiś zużytymi oponami i starymi kartonami, które mieli w samochodzie. Wzięłam bańkę z benzyną i oblałam nią stertę. Obeszłam ja dookoła  trzymając  w ręce pochylona bańkę z której wylewała się substancja. Wzięłam od Max’a zapalniczkę, wyciągając w miedzy czasie paczkę papierosów z tylnej kieszeni i wkładając szluga pomiędzy wargi. Urwałam kawałek kartonu poczym go odpaliłam oraz papierosa i rzuciłam na stertę. Momentalnie ogień opanował górę śmieci przede mną . Patrzyłam na swoje dzieło.
- I to się nazywa dobra robota.- mruknęłam pod nosem patrząc na ogień. Poczekaliśmy aż wszystko dokładnie się wypali łącznie z ciałem nieboszczyka. Ugasiliśmy pozostałości po ognisku przekopując ziemię i nie zostawiając po sobie ani jednego śladu. Wsiadłam z powrotem na miejsce kierowcy, a obok mnie usiadł John. - Zamierzasz zabrać Bieber’a z tego lasu czy nadal masz go w dupie?- zapytał gdy oddaliliśmy się już od wcześniejszego miejsca
 - Jeszcze nie wiem. - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od przedniej szyby.
 - Mam pomysł. - oznajmił nagle Dann.
 - Młody lepiej nas nie olśniewaj swoimi pomysłami bo wiesz jak to się kończy. - mruknął Max śmiejąc się pod nosem. Na twarze wszystkich wkradł się uśmiech a po chwili wybuchliśmy śmiechem. Rzeczywiście pomysły Dann’a nie zawsze wypalają i są idiotyczne ale z tego słynie ten chłopak. Na przykład, raz musieliśmy gasić naszą piwnicę, bo jego genialny pomysł polegał na stworzeniu bomby lub innym razem odbieraliśmy do z lotniska w Los Angeles, po jego nie udanych próbach naprawienia kontaktów, pomimo iż już dawno porozumieliśmy się z tamtymi Przejechaliśmy kilka set metrów a naszym oczom ukazała się sylwetka chłopaka. Bieber szedł z dłońmi w spodniach i opuszczona głowa. Chłopacy równo chrząknęli, kiedy zorientowali się ze nie zamierzam się zatrzymać.
- Ja pierdole- syknęłam - No dobra. - powiedziałam podirytowana zatrzymując samochód obok Justina. Chłopak wsiadł do tyłu i odraz posłał mi spojrzenie mowiace ze jak dojedziemy to mam przesrane. On mi może. Naskoczyć jedynie. Dojechaliśmy na miejsce po 20 minutach. Wysiedliśmy z samochodu a Bieber automatycznie podszedł do mnie przyciskając mnie doauta. Chłopacy bacznie obserwowali co ma zamiar zrobić.
- Zrób tak jeszcze raz a przysięgam, że niedługo będziemy chodzić na twój grób- ostrzegł. Patrzyłam na niego jak na idiotę,  po czym nie mogąc się opanować  parsknęłam mu śmiechem w twarz i się odsunęłam.
 - Zabawne Bieber. Ależ ty dowcipny. - powiedziałam stając obok chłopaków. - Taką gadka nic nie zdziałasz. Gowno możesz Biebs i dobrze o tym wiesz. - syknęłam krzyżując ręce na piersi.
- A teraz radze usunąć  jego piękna twarz z mojej drogi bo będziecie mogli układać z niej mozaikę. - zwróciłam się do chłopaków stojących obok. Max podał mi kluczyki od jego sportowego auta i posłał mi uśmiech wchodząc do domu. Siedząc w samochodzie popatrzyłam jeszcze na okno a moim oczom ukazała się lecąca waza. Czułam się jak zwycięzca, bo wiedziałam, zr to przeze mnie jest zdenerwowany.
  Ale muszę być ostrożna, bo on jest nieprzewidywalny i w każdym momencie mogę zgnić pod ziemią . Odpaliłam ślinik wyjeżdżając z podjazdu z piskiem opon, rozpędzając się jak najbardziej mogłam. Po paru minutach znalazłam się już przed moim domem i z niechęcią tam weszłam. Pusto, jak zawsze . Jak najszybciej ogarnęłam sie tzn umyłam i położyłam do łózka. Miałam parę godzin żeby się wyspać bo jutro a raczej dzisiaj była już szkoła. Ten przeklęty Poniedziałek. Układając się wygodnie na pościeli zasnęłam.

*

- Al - głos mojej mamy rozbrzmiewał w mojej głowie. - kochanie wstawaj bo nie zdarzysz do szkoły.
 - Mmmyyhhmm.. – mruknęłam  w poduszkę
 - Jak mi się kurwa nie chce - mówiłam sama do siebie powoli wstając. Poszłam do łazienki wykonać poranna toaletę. Ogarnęłam się i poszłam wybrać ubrania na dzisiaj. Wybrałam prosty zestaw ubrań. Biała bluzka na ramiączkach, czarne rurki a do tego czarna dżinsowa kurtka . Na nogi wsunęłam swoje białe conversy . Wzięłam swój plecak ostatni raz spoglądając w lustro ,wyszłam z pokoju i wsuwając  do kieszeni iPhona. Zabrałam kluczyki od auta i wyszłam krzycząc do mamy na pożegnanie krótkie „ Pa” . Odpaliłam Porche i udałam się do szkoły. I znowu ten sam zjebany budynek. Powolnym krokiem mijając ludzi podeszłam do mojej szafki. Pierwszy wyrok Geografia i  moja ulubiona ulubiona nauczycielka pani Christin Peterson. Kocha mnie tak samo jak ja ją. Słyszycie ten sarkazm w moim głosie?. Zamykając szafkę usłyszałam dzwonek . Klasę miała  pod nosem. Weszłam do klasy witając się z Pax’em i siadając w swojej ławce. Chwile potem do klasy wszedł Justin Bieber. Wszystkie dziewczyny  robiły się mokre na sam jego widok i szły za nim wzrokiem. Nagle chłopak stanął przy mojej ławce. Kurwa był starszy o rok bo miał 19 a ja 18 . Kurwa dlaczego mama posłała mnie szybciej do szkoły?. Spojrzałam na niego.
 - Usiądziesz tu.. - zagroziłam - a  wykastruje.
 On tylko się zaśmiał i złapał za krzesło.
- Ty mi możesz skarbie. - zadrwił.
 Poprawiłam się na krześle nadal mierząc go wzrokiem.
- Pojebało ? - krzyknęłam gdy już chciał usiąść na miejscu obok. Mój głos słychać było w całej klasie.
- A masz z tym problem kochanie?. - na jego twarzy pojawił zadziorny uśmieszek. Stałam na przeciw niego a cała moja nienawiść powoli wychodziła.
- Masz kurwa jakiś problem ze chce tu usiąść. Jak tak to wypierdalaj! – krzyknął  wyrzucając ręce w powietrze.
Ja ci kurwa dam wypierdalaj.

 Pchnęłam krzesło a ono z hukiem uderzyło o podłogę. Złapał mnie za nadgarstek gdy już chciałam go uderzyć. Oczy wszystkich były wlepione w nas. Pani Peterson miała lekko uchylone usta.
 – Jesteś zwykłym kutasem Bieber! – krzyknęłam a na mojej szyj widoczne były żyły
- A ciebie jak mam nazwać ? Może zdradziecką kurwą?! – wydarł się a w jego oczach widniała chęć zemsty . Profesor nagle potrząsnęła głowa słysząc jak wyzywamy się od  Kurw, Frajerów, Kurasów i Szmat.
 - Jakson i Bieber ! - krzyknęła stojąc przy tablicy.
-  Do dyrektora - wskazała ręką  na drzwi. Justin trzymał mnie za nadgarstek więc wyrwałam się z jego uścisku, chwytając za mój plecak. Przeszłam obok Justina i skierowałam się w stronę drzwi z pogardą spoglądając na nią i resztę klasy.
 - Nie rzucaj się tak - powiedziała nauczycielka.
- Zamknij pizdę. - mruknęłam wychodząc z klasy. Jebana suka. Usłyszałam za sobą kroki. Doskonale wiedziałam kto to był. Włożyłam ręce do kieszeni idąc w stronę gabinetu. Jus złapał mnie za ramie i gwałtownie odwrócił.
 - Możesz kurwa przestać - spytał. Popatrzyłam na niego jak na idiotę.
 - Co co ci kurwa chodzi.?
 - Przestań mnie ignorować i drzeć mordę za każdym razem jak się do ciebie odzywał. - syknął krzyżując ramiona na klatce piersiowe. Przejechałam jeżykiem po wewnętrznej stronie mojego polika. - Słuchaj Bieber. Nie ma bardziej wkurwiającej osoby na świecie niż ty. Przestań mnie wkurwiać a nie będę drzeć mordy. Pasuje?- spytałam z ironia w głosie. Na jego twarz wkradł się zadziorny uśmieszek. - Jestem pewien ze nie wytrzymała byś ze mną nawet miesiąca. - oznajmił śmiejąc sie.

Czyby pan Bieber mnie wyzywał.

- Co masz na myśli? - spytałam zaciekawiona.
- Zakład kochana zakład. - puścił mi oczko. Jego pomysł był absurdalny zresztą tak samo jak on. Wyciągałam dłoń w jego stronę.
 - Daje ci... Miesiąc i będziesz miał mnie dość. -  oznajmiłam pewna siebie. Złapał moja dłoń i się uśmiechnął.
 - Już niedługo będziesz krzyczeć moje imię skarbie. - oblizał swoja dolna wargę.
- Jesteś tego pewien..? Za miesiąc będziesz błagał żebym z tobą została. - oznajmiłam puszczając jego dłoń.


Justin’ie Bieber’że zabawa dopiero się zaczyna.

***
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Siemanko! 
A to się porobiło ! Mam nadzieje, że wam się podoba, bo ja osobiście nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Chciałabym bardzo podziękować jednej osobie. Dziękuje Ci za to że byłaś gdy tego potrzebowałam. Kocham Cię Sis i dziękuje za wszystko . Jesteś dla mnie bardzo ważna Katy ♥
Mam prośbę . Zaglądajcie na tego bloga:
Sama czytałam i jest genialny. Mam nadzieje że wam się spodoba ♥ 
PRZEPRASZAM ZA JAKIE KOLWIEK BŁĘDY. ROZDZIAŁ PISANY NA SZYBKO ! 

6 komentarzy:

  1. Rozdział magia moich marzeń. Ale ja pier*ole farmazony xxx
    Naprawdę z niecierpliwością czekałam na ten rozdział. I ugh... <3 to jest fantastyczne, widzę tą zmianę o Justina, i można nawet nazwać go bipolarnego. Fajnie że nie jest już taką pizdą, i pomału ma przewagę nad Alex. Jejku ja chcę już następny rozdział kochanie <3 Ty po prostu masz talent do pisania.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa fuck! Jest mega cudowny, uwielbiam tego bloga i wszelkie sceny jak oni się kłócą i kochają zarazem. Czekam na nexta :D

    Zapraszam do siebie: http://bringtomelife-harrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cię ♥ własnie poszukuję jakiegoś opowiadania na wyjazd . Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. mega czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nn :) Zapraszam do mnie It-probably-sounds-strange.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń