niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 11


Hej! Piszę to TU u góry bo wiem, że nie każdy czyta notkę pod spodem. Przepraszam, że dodaję rozdział dopiero teraz, ale miałam problem z internetem. Mam nadzieje, że mi to wybaczycie i nadal ze mną jesteście. Te komentarze dały mi motywację, ale nie mogłam sobie poradzić z brakiem weny. Mam nadzieję, że rozdział będzie wam się podobać i zostawicie po sobie ślad, w formie komentarzu. Dziękuję i życzę miłego czytania !!! ♥♥ autorka ♥♥
Alex's POV

Po ciężkim dniu w szkole otworzyłam wreście drzwi do domu. Przechodząc przez próg rzuciłam plecak w kąt i udałam się do kuchni aby zjeść co nie co. Wygrzebałam z lodówki jakieś jedzenie i udałam się na górę po drodze zabierając mój plecak. Odrobiłam prace domowa i ogarnęłam się.  Była dopiero 16 ,a O 18 byłam umówiona z Patrick’em . Zeszłam na dół , krzątając się po pomieszczeniach w domu, odnajdując swoje miejsce na krześle w gabinecie mojej mamy. Włączyłam telewizor, kładąc nogi na jej biurku, gapiłam się w jakiś bezsensowny program. Usłyszałam jak drzwi otwierają się, a po domu rozbiegł się dźwięk obcasów mojej mamy, wyszłam z pomieszczenia.
- Hej kochanie - krzyknęła ściągając buty i wchodząc do salonu.
 - Cześć
 - Wiesz jaki miałam ciężki dzien. Tom nawalił i cały artykuł pisałam sama. Emma zachorowała i cały dzień bez kawy. Jeszcze prezes chce zmienić okładkę na ten miesiąc i trzeba ją zaprojektować - nawijała a ja udawałam ze jej słucham. Moja mama była zastępcą prezesa w najchętniej kupowanym magazynie w Ameryce „ THE STAR” *
  - Yhmm. To ciekawie. - powiedziałam idąc w stronę schodów i słysząc głos mojej mamy nadal gadającej o swoim dniu pracy. Od czasu do czasu zadawała to „bezsensowne” pytanie jak tam w szkole?, ale przecież znała na nie odpowiedz. Weszłam po schodach  powolnym krokiem przekraczając próg mojego pokoju.
 –Czas się szykować- podpowiadała mi moja podświadomość
 Podeszłam do szafy wyciągając z niej nowa parę spodni i białą koszulkę z krótkim rękawem . Ubierałam się raczej w luźniejsze rzeczy, ale to nie oznaczało, że w mojej szafie nie znajdowało się sporo seksownych ubrań, które na pewno przyciągnęły by uwagę sporej grupy osób(  w większości facetów) Ubrałam jeansy na podobne Aladyn i wciągnęłam na siebie przyszykowaną bluzkę. Poprawiłam włosy i poszukałam nowych skarpetek. Założyłam wybrane i wzięłam do ręki iPhona.
 17. 24
Mam jeszcze trochę czasu. Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa na kolana. Posprawdzałam strony w internecie ale przyszła mi na myśl dzisiejsza rozmowa z Justinem. Ja ja niby mam nie wytrzymać z nim skoro spędziłam swojego życia będąc z nim. I to również on był przyczyną naszego końca, no i oczywiście interesy. To on oglądał się na lewo i prawo na każdej imprezie, a potem jak się domyślacie zdradzał z pierwszą lepsza dziwką. Byłam głupia że tego nie widziałam, aż kiedyś przyłapałam go na zdradzie z jakąś suką.

Był ciepły wiosenny wieczór. Jak zawsze co piątek chodziliśmy z Justin’em na imprezy zaraz po wyścigach. I tym razem też tak było. Podjechaliśmy moim zwycięskim ferrari pod dom Ryan’a, kumpla Justin’a, który organizował imprezę. Już z ulicy docierała do nas głośna muzyka. Zaczekałam, aż chłopak wysiądzie i razem z nim udałam się do białego budynku. Przepychaliśmy się przez tłum tańczących ludzi, gdy dobiegł nas głos.
- Siema, Zakochani ! – krzyknął Ryan
- Jo, Butler!- odpowiedział Justin, a już po paru sekundach przywitali się swoim męskim uściskiem.
- Witam serdecznie w moich progach.- Zwrócił się do mnie podchodząc i całując mnie w dłoń, na co się zaśmiałam.
- Nieźle musiałeś popić co nie? – powiedziałam ukazując szereg moich białych zębów
- Jak chcesz być miły to, zaraz, że pijany. Zawsze wszystko musisz psuć, Jackson. – udał urażonego, ale na jego twarzy rozpromienił się przyjazny uśmiech.
- Dobra! Będziemy tak stać czy przyniesiesz nam coś do picia ? – zapytał Justin rozglądając się po pomieszczeniu, w którym panowało zamieszanie.
- A Pan Bieber nie ma rączek i nóżek, żeby sobie przynieść – odgryzł się Ryan, posyłając mu łobuziarski uśmieszek.
- A może mam i sam sobie przyniosę !- wyrzucił ręce w powietrze chcąc już odejść wraz ze mną ale coś mnie zatrzymało. Moją uwagę przykuła  jedna z dziewczyn, z którą ścigałam się dzisiejszego wieczoru. Jej długie czarne włosy spływały jej po ramieniu, a brązowe oczy świeciły się przez lampy które znajdowały się na parkiecie. Odwróciłam wzrok na twarz Justin’a , który oblizywał swoją dolną wargę i mierzył każdy centymetr ciała dziewczyny. Momentalnie wszystko się we mnie zagotowało, zapewne marzy już o tym aby w nią wejść tym swoim wielkim chujem. Normalka! Ominęłam chłopaka, podchodząc do przyjaciela „Mojego chłopaka”.
- Nie przyniósłbyś mi czegoś do picia. Najlepiej najmocniejszy alkohol jaki tu macie. – powiedziałam mu do ucha, aby tylko on mnie słyszał. Ryan skinął głową, przepraszając osoby z którymi rozmawiał i udał się do kuchni, by po chwili wrócić z plastikowym czerwonym kubkiem.
- Proszę – uśmiechnął się podając mi alkohol, który z chęcią od niego wzięłam. Po momencie, bardzo gorzka substancja spływała po moim przełyku, by po paru minutach zacząć działać. Wykrzywiłam usta w lekkim grymasie, oczekując aż Butler przyniesie kolejne kubki z alkoholem. Poczułam jak czyjeś ręce oplatają się wokół mojej tali lekko mnie przyciągając.
- Spuszczę cię na moment  z oka, a ty już podrywasz innych ?- szepnął mi do ucha Justin, a parę sekund później trzymałam już kubeczek z nieznaną mi substancją w ręku
- No Ryan, nie ładnie to tak podrywać dziewczyny swoich najlepszych kumpli- zaśmiał się składając szybki pocałunek na moim policzku.
- Ha ha. Zabawne Bieber. Zajął byś się nią a nie się uganiasz za innymi. Na twoim miejscu pilnował bym jej jak skarbu, żeby jej nie stracić, bo w tych czasach nie znajdziesz nikogo takiego jak Alex, stary! – powiedział przy okazji wymachując rękoma nam przed twarzą . Był już nieźle łyknięty, co było widoczne i słyszalne. Justin posłał mu tylko jeden ze swoich uśmiechów, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Bo wezmę sobie jego słowa na poważnie- zdołałam usłyszeć cichy szept chłopaka i cichutki chichot.
*
Byliśmy na imprezie już dobre 3 godziny, a już od 30 minut szukałam Justin’a nie mogąc go nigdzie znaleźć.
- Yo, Chaz ! – przywitałam się z chłopakiem, nadal rozglądając po pomieszczeniach. – Nie widziałeś gdzieś tego..no.. Justin’a? – zapytałam drapiąc się po karku.
- Widziałem – odpowiedział przyjaźnie. – Szedł chyba do łazienki. To na górze. ! – powiedział wskazując na schody. Posłałam mu tylko uśmiech i skierowałam się na schody, by po chwili znaleźć się na kolejnym piętrze tego pięknego domu. Szłam korytarzem, co jakiś czas zaglądając do pokoi, ale nigdzie nie mogłam znaleźć tej cholernej łazienki. Skręciłam w ostatni korytarz na tym piętrze stając przed idealnie białymi drzwiami łazienki. Zapukałam lekko w drewno, ale w odpowiedzi dostałam tylko ciche jęki. Nie wahałam się już, tylko pewnie nacisnęłam na klamkę od pomieszczenia. I to był chyba mój największy błąd, bo obrazem jaki ujrzałam po otworzeniu drzwi , był Justin z opuszczonymi spodniami do kostek, który wpycha swojego kutasa w cipkę jakiej pierwszej lepszej dziwki, a dokładniej dziewczyny, którą ścigałam się dzisiejszej nocy. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po chwili ta dwójka zorientowała się, że nie są już chyba sami, bo odkleili się od siebie.
- Kurwa, czemu nam.. ALEX! – chłopak wytrzeszczył oczy ze zdziwienia, jak najszybciej podnosząc swoje bokserki z ziemi, i ubierając się
- Ja pierdole! Wiedziałam, po prostu Kurwa Wiedziałam ! – zaśmiałam się ironicznie po czym popatrzyłam jeszcze na zakłopotanego chłopaka i wyszłam z pomieszczenia
- Alex! Zaczekaj ! To nie tak jak myślisz! – Justin krzyczał za mną, nieudolnie próbując  zapiąć spodnie.
- DLA MNIE JESTEŚ JUŻ NIKIM! – krzyknęłam , zbiegając po schodach z zamiarem opuszczenia budynku.
- Ej , Jackson! A ty dokąd? – krzyknął Ryan stojąc w progu swojego domu.
- Dać dupy pierwszemu lepszemu frajerowi! – wysyczałam wsiadając w swoje auto, kierując się do pierwszego lepszego miejsca, gdzie będę mogła się upić i zapomnieć o wszystkim.”


 Mam wiele powodów, żeby go nienawidzić  , a to jeden z nich, ale dzięki zakładowi mam szansę się zemścić . Odechce mu się życia i pożałuje że mnie poznał. Czas na zabawę. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk wibracji sygnalizujący otrzymanie wiadomości. Pospiesznie chwyciłam za urządzenie, przejeżdżając kciukiem po ekranie, odblokowałam telefon i przeczytałam SMS-a, którego dostałam od mojego przyjaciela.
Od Patrick
 Czekam na ciebie juz pod domem.
-Jak to możliwe przecież jest.. Aha dobra 18.10 to wszystko wyjaśnia – powiedziałam sama do siebie uśmiechając się , pospiesznie odłożyłam laptopa i wyczołgałam się z łózka chwytając kurtkę i wsuwając telefon do kieszeni. Zbiegłam na doł, wpadając na korytarz, szybko ubrałam Supry. 
- Mamo nie czekaj z kolacja będę o 12.- krzyknęłam, w tym momencie trzaskając drzwiami, zeskoczyłam z altanki, szybkim krokiem podchodząc do czarnego Range Rovera. Rozsiadając się na miejscu pasażera przeniosłam wzrok na Patrick’a
.  –Yo, Alex  - Powiedział Pax z uśmiechem.
 - Siem - odpowiedziałam witając się „tym” męskim sposobem z chłopakiem.
 - No to gdzie jedziemy? Jakiś bar albo panorama? - rzucił propozycje łapiąc ramieniem fotel na którym siedziałam.
 - Najpierw bar potem panorama- oznajmiłam posyłając mu przyjazne spojrzenie na co chłopak lekko zachichotał.
 - Oczywiście piękna - odpowiedział zapalając silnik i ruszając. Podczas drogi gadaliśmy o wszystkim jak to przyjaciele. Zazwyczaj śmiejemy się z dzieciaków, ze szkoły lub po prostu omawiamy interesy. Dojechaliśmy do naszego ulubionego baru „u Betty”. Frytki tutaj to niebo w gębie. Wysiadłam z samochodu czekając aż Patrick do mnie dołączy. Gdy zamknął samochód, podbiegł do mnie obiejmując mnie w tali i tak weszliśmy do środka śmiejąc się i rozmawiając. Usiedliśmy przy naszym stoliku. Podeszła do nas młoda blondynka, która zapewne była kelnerką.
  - Witam - powiedziała wysokim głosem - Jestem Mellani i będę was obsługiwać. Jakie są pańskie zamówienia? - spytała posyłając miły uśmiech.
 - Cheeseburgera i cole, poproszę- oznajmił bawiąc się palcami i posyłając dziewczynie uśmiech  - o i jeszcze jedno... A w bonusie można prosić o numer ślicznej blondynki stojącej przede mną. - oznajmił a dziewczyna lekko się zarumieniła posyłając mu prześliczny uśmiech. Przez chwilę jeszcze wymieniali się uśmiechami, ale dziewczyna przeniosła wzrok na mnie
- Poproszę duże frytki i sok. - oznajmiłam. Kelnerka  ostatni raz spojrzała na Pax’a zapisując coś w notesie, „zapewne zamówienie, idiotko ” – dogryzała mi podświadomość  i odeszła. 
- Ty to każda wyrywasz. - powiedziałam nadal śledząc  blondynkę wzrokiem
 - Trzeba korzystać z życia stara. A jeżeli jest co wyrywać to czemu nie spróbować . Popatrz tylko na jej nogi. Boskie. - w jego glosie słychać było coś w stylu. „Ruchałbym wszystko co się rusza”. Oni zawsze o jednym.
- Serio? Jakoś mnie to nie rusza. Zaliczyłbyś każda tak samo jak Bieber. - oznajmiłam odchylając się do tylu i czekając na zamówienie.
- Ciebie też bym ruchnął. Czekam tylko na okazje. – zaśmiał się na co dostał kopnięciem w nogę.  Po paru minutach do naszego stolika przyszła ta sama dziewczyna. Postawiła tace z zamówieniem i odeszła. Frytki, Cheeseburger, cola, sok i mała, żółta karteczka. Patrick wyciągnął rękę zabierając jedzenie po czym pochwycił karteczkę i wsunął ją do kieszeni, posyłając zwycięski uśmieszek , popatrzył na mnie 
- A mówiłem ze każda na mnie leci - nie wiedziałam co mam zrobić. Wybuchnąć śmiechem czy go zripostować . A może wszystko naraz. Zaśmiałam się tylko pod nosem, zabrałam frytki ze stołu i zaczęłam zajadać.  Kończąc jedzenie jeszcze kilka razy zmierzyłam kelnerkę która dala numer chłopakowi .  Na moje oko należała raczej do „tych” łatwych. Miała może ok.  19 lat ale dała bym mniej bo przez make-up wyglądała na starsza. Wstałam odkładając pudełko po frytkach na tace i wycierając ręce w spodnie
 - Zaraz wracam idę umyć ręce - oznajmiłam chłopakowi siedzącemu przy stol, gdy ten dokańczał jeszcze  swojego cheeseburger. Pokiwał głową a ja skierowałam się w stronę toalet. W czasie drogi rozglądałam się po barze i patrzałam przez duże okna co dzieje się na zewnątrz. Przejechała wzrokiem po szybie i nagle zobaczyłam chłopaka i dziewczynę całujących się na masce. Przypatrzyłam sie chłopakowi, który obmacywał dziewczynę po tyłku. Supry, spodnie opuszczone do kolan, tatuaże pokrywające ręce. Nie kto inny jak sam Justin Bieber.  Uśmiechnęłam się pod nosem obserwując to robią. Stali oparci o maskę samochodu i po prostu się lizali. Blondynka napierała na Jusa a on błądził rękoma po całym jej ciele. Tak Justin! Tak weź ją na tej masce! Wywróciłam oczami po czym poszłam do toalety. Umyłam ręce a z kieszeni wyciągnęłam gumę do żucia którą włożyłam do buzi. Podeszłam  z powrotem do stolika przy którym siedział Patrick z kelnerką.
  - Cześć - rzuciłam i posłałam uśmiech dziewczynie . Uśmiechnęła się, a gestem dłoni się ze mną przywitała. - Nie chciałabym wam przerywać no ale wiecie spieszy nam się troszeczkę. Nie prawdaż Patrick? - spojrzałam na niego jak na jakiegoś idiotę. On tylko się uśmiechnął i   z powrotem spojrzał na blondynkę. 
  - Przepraszam Mellani ale muszę lecieć- oznajmił wstając i odchodząc ze mną. 
*
- Serio? Trzeba było do niej nie zarywać skoro nie chciało ci się z nią gadać. - powiedziałam stać już przy samochodzie.
 - Przyszła jak poszłaś do toalety. Śliczna to może jest ale pusta. - oznajmił śmiejąc się.
- Widzisz trzeba było posłuchać swojej najwspanialszej przyjaciółki i nie próbować jej przelecieć najszybciej jak się da, skarbie –powiedziałam nadal się śmiejąc, otworzyłam drzwi i rozsiadłam się  na miejscu pasażera. Nie wiem czemu ale to było zabawne. Dzień jakiegoś śmiechu. Najpierw w szkole, Potem tu i jeszcze to „mistrzowskie” wytrzymanie ze mną miesiac. Jak on to mówił. Że da rade.- zadrwiła moja podświadomość . Nie sadze. Popatrzyłam na Patricka wkładającego kluczyki do stacyjki./
  - To jak teraz panno? - spytał zanim ruszył  - romantyczny spacer po panoramie i podziwianie zachodzącego słońca? – zaśmiał się
- Oczywiście milordzie - odrzekłam po czym wybuchliśmy śmiechem a Pax ruszył. 
*
- Nie wiem dlaczego ale kocham to miejsce- powiedziałam siedząc rozłozona na trawie a całe miasto lśniło w zachodzie słońca. 
- Tez je kocham. A zwłaszcza ze obok mnie siedzi prześliczna dziewczyna. - oznajmił Patrick spoglądając na mnie. Nie wiem dlaczego ale traktowałam go jak brata. Był dla mnie wszystkim.
- Kocham Cię - powiedziałam opierając głowę o jego ramie. Pax uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. 
- Tez Cię Kocham siostro. Jesteś dla mnie najważniejszą dziewczyna na świecie i nie pozwolę cię skrzywdzić żadnemu skurwielowi.
 Uśmiechnęłam  się pod nosem. 
- Czyli mam się bać? - spytałam podnosząc głowę i spoglądając na niego.
  - Oj cicho młoda. Wszystko psujesz. - mruknął po czym parsknęliśmy śmiechem.
 Miasto wyglądało bosko w świetle zachodzącego słońca. 
- Jestem Ciekaw co zrobił by Bieber gdyby dosiedział się ze kogoś masz - powiedział Patrick ni zowąd ni stad. Spojrzałam na niego i wtedy mnie olśniło.
 - Jesteś geniuszem - powiedziałam całując go w policzek i wstając z podekscytowaniem.
 - Wiem nie musisz mi tego mówić - odpowiedział ze śmiechem  - a jak objawił się mój geniusz? - spytał po chwili. 
- Powiem ci później jak ogarnę temat. Pytanie jeszcze. Który chłopak wzbudza najwięcej zazdrości kiedy przy nim stoję. - spytałam  - Ale w stosunku do mnie czy kogoś innego na przykład  Bieber’a?
 - W stosunku do ciebie.. Zaraz zaraz- powiedziałam potrząsając głowa. - jak w stosunku do Bieber’a? To on jest zazdrosny. - spytałam z zaciekawieniem. 
- On zazdrosny?. On by zabił. - zaśmiał się ukazując rząd  swoich białych zębów .
  - Aha. - odpowiedziałam krótko ze zdziwieniem.
- Jak widzę ciebie ze Sparks’em to mam ochotę go zabić. Jay tez go nie znosi tak samo jak on jego. A ten syf się w tobie buja od kiedy przyszłaś do naszej szkoły. - Oznajmił patrząc pusto przed siebie i nad czym myśląc. 
- Sparks? Który to? - spytałam
 - Te którego tydzień temu spławiłaś przy swoim aucie.
 - Aaa ten frajer. Dzięki bro. - odparłam i jeszcze raz pocałowałam go w policzek. Siedzieliśmy tak dopóki słonce nie zaszło całkiem. Potem zebraliśmy swoje tyłki z trawy, a Patrick odwiózł mnie do domu.  - Siem - rzuciłam wychodząc z samochodu.  - Pa - odpowiedział chłopak a ja zamknęłam drzwi. Miałam genialny pomysł. Możemy spotykać się z kim chcemy. A ja mam zamiar to wykorzystać a będzie mi potrzebny do tego David Sparks, kapitan drużyny koszykarskiej. I Patrick i Justin lubią grać w kosza i są w drużynie. Idealny pomysł aby doprowadzić Jusa do obłędu. Bedzie błagał żebym przestała spotykać się z Davidem. Weszłam znudzona po schodach do mojego pokoju, aby rozebrać się i przebrać w bardziej wygodne rzeczy. Ubrałam dresy, a następnie wskoczyłam do łóżka, układając się w wygodnej pozycji do spania. Jutrzejszy dzień będzie bardzo ciekawy

Justin’s POV

Była już 12  w nocy a ja nadal nie mogłem zapomnieć o jej słowach.
Będziesz błagał żebym została.
Nie wiem co  miała na myśli, ale nie przejmowało mnie to zbytnio. Wróciłem wspomnieniami do spotkania z słodziutką blondynką, którą zaliczyłem po 2 godzinach znajomości. Szybki numerek i po wszystkim. Leżałem na łóżku i bezsensownie gapiłem się w sufit. O co jej kurwa chodziło. To nie daje mi spokoju. Zamknąłem oczy ale ukazała mi się twarz Alex.
- Ja pierdole, Bieber co się z tobą dzieje?- moja podświadomość bez ustanie zadawała to samo pytanie.
-Zbyt idealna.- odpowiedziałem na jej pytanie.
- Stary, ty weź się lepiej w garści, bo niedługo to ty będziesz latał za nią jak piesek.
- Kurwa! Zamknij się w końcu!

 Zakład był idealnym sposobem aby niedługo krzyczała moje imię. Zawsze miałem to co chciałem i tym razem tez tak będzie. Przykryłem się kołdra i odwróciłem sie na bok. Już niedługo ona bedzie tylko moja. Obiecuje.
***
ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY I DODANY NA SZYBKO !!
no to spotykamy się znowu ale teraz na dole :D mam nadzieję że wam się podobało i zostawicie komentarz. Cieszę się że w ogóle, ktoś to czyta!! Dzięki za ponad 5 tysięcy wyświetleń. JESTEŚCIE KOCHANI!! ♥ 
Ściskam :D 

3 komentarze: