Wchodząc do klasy zauważyłam panią Callon siedzącą przy
biurku .
- O Alex! Zapraszam.- wskazała krzesło i ławkę przed sobą.
Posłusznie usiadłam na wyznaczonym miejscu i czekałam aż dyrektorka skończy
pisać coś na kartce.
- Chciałam z Tobą porozmawiać o nowym uczniu
- Tak słucham.. – powiedziałam zaciekawiona.
- Bieber jest z Twojego miasta.
- Tak, a co ma to wspólnego ze mną? – Spytałam ironicznie,
nie wiedząc co ma na myśli.
- Wiem, że miałaś problemy z policja i gangami. Wiem wiele
informacji na Twój temat Jackson. Sprawdziliśmy Cię dokładnie.
- Ale nadal nie wiem o co pani chodzi, pani Callon –
syknęłam zastanawiając się nadal co mam wspólnego z tym uczniem
- Justin też był zamieszane w podobne konflikty, co ty i mam
do ciebie prośbę.
- Słucham? – oznajmiłam pytająco, a na moją twarz wkradł się
łobuziarski uśmiech.
- Będziesz go pilnować?
- Że co? –
powiedziałam oburzona- Mam niańczyć jakiegoś frajera. Przecież Kortez się nim
zajmuję.
- Kortez go tylko oprowadza- powiedziała ostrym tonem- A ty
masz go mieć na oku, bo..
- Bo co? Wyrzuci mnie pani z tej pieprzonej budy? – syknęłam
oburzona jej rozkazem
- Słownictwo Jackson – ostrzegła
- Pieprzyć to – krzyknęłam sarkastycznie
- Ale z tobą będzie bezpieczny, nie bez powodu mówię to
Tobie i również nie bez przyczyny wybrałam Patricka , aby się nim zajął. A
teraz mniej go na oku i nie rzucaj się tak bo pożałujesz.
„ Pieprzona suka” pomyślałam. Dlaczego to właśnie ja
musiałam go pilnować. Ten dzień nie mógł być lepszy. Zdenerwowana wyszłam z
klasy i udałam się do Sali do historii.
- Ej Stara – ktoś dotknął mnie w ramie. Odwróciłam się i
zobaczyłam Cat.
- Hej Sis. Co tam?- powiedziałam serdecznie.
- I jak z .. no wiesz?
- Chodzi Ci o Bieber’a ? Wole o tym nie mówić.
-Dlaczego?- spytała z troską, w jej oczach było również
widać ciekawość.
- Sory, ale mam do pilnować żeby nic nie odwalił, jakby był
jakimś pieprzonym dzieciakiem. – wyrzuciłam ręce w powietrze z oburzenia -
Obserwować ale nie rozmawiać. – dodałam po chwili.
- Czemu nie rozmawiać?- powiedziała z za ciekawieniem
- nie wiem, ale ja nie zamierzam sama z siebie z nim
rozmawiać.
- Ale on..
- I co z tego Cat?! – wrzasnęłam na nią już podirytowana
całą sytuacją. – Nie obchodzi mnie on. Nic co dotyczy niego mnie nie obchodzi.
- Kochałaś go.. – zawahała się, a w jej oczy zaszkliły się.
Była bardzo wrażliwą dziewczyną o czerwonawych włosach i ślicznych brązowych
oczach.
- Cat jak zauważyłaś kochałam go, ale teraz nienawidzę.
Przez niego.. a raczej przeze mnie- powiedziałam drżącym głosem powoli
odnawiając wspomnienia. – Sama wpakowałam się w to bagno.. Przeze mnie nie żyje
moja siostra Cat.
- Nie przez Ciebie, już ci to mówiłam- Dziewczyna złapała
mnie za nadgarstek – nie możesz się obwiniać.
- Sam nie żyje i to jest tylko moja i jego wina.
- Nie prawda – krzyknęła jak mała dziewczynka kłócąca się o
to która lalka jest lepsza.
- Przestań Cat, bo jesteś żałosna – Wyrwałam się z jej
uścisku, przechodząc obok i nie zwracając uwagi na to , że mnie wołała udałam
się do klasy. „ Chcę o tym zapomnieć „ próbowałam się opanować. Gdybym miała w
pobliżu jaki kol wiek przedmiot, którym mogła bym rzucić, rozbił by się już
pewnie na milion kawałeczków. Usiadłam w ławce i czekałam , aż zadzwoni
dzwonek.
„ – Sam! – krzyknęłam podbiegając do leżącej na ulicy dziewczyny. Jej
czarne włosy zakryły jej twarz, a krwawiąca rana po kuli rzucała się w oczy.
-Sam! Proszę nie umieraj! Musisz zostać ze mną. Błagam! – powtarzałam
nieustannie głaszcząc ją po policzku.
- Al- szepnęła ledwo otwierając usta – Kocham Cię siostro
- Ja też Cie kocham siostrzyczko. Błagam nie możesz umrzeć.- złapałam
jej dłoń i ścisnęłam delikatnie. Jej oczy powoli się zamykały, a twarz robiła
się bledsza. „
Ona odchodziła i to wszystko przeze mnie.
„ – Alex ! – dobiegł mnie głos Justin’a
- Zostaw mnie ! – wykrzyknęłam z zachrypniętym głosem.
- Alex.. Ona- jego wzrok przeniósł się na zakrwawioną dziewczynę leżącą
na moich kolanach. Podszedł bliżej, obejmując mnie i wycierając moje łzy, które
jak rzeka spływały po moich policzkach.
- Dlaczego? – szepnęłam mu w pierś – Dlaczego ona? !
- To nie twoja wina skarbie. – powiedział głaszcząc moja głowę. Momentalnie
się odsunęłam patrząc na niego jak na idiotę.
- Jak to nie moja- krzyknęłam – Moja siostra nie żyje ! I to wyłącznie
moja wina!.
- Nie możesz się obwiniać.- powiedział a ja odsunęłam się jeszcze dalej
od niego.
- Nienawidzę Cię. Gdyby nie ty i twoje pieprzone interesy, w które mnie
wciągnąłeś, to by się nigdy nie wydarzyło. – wykrzyczałam mu w twarz ze łzami w
oczach. – Gdyby nie ty, to Sam by żyła, moi rodzice by się nie rozwiedli, a ja
nie trafiła bym do pierdla za morderstwo jakiegoś gangstera, którego kazałeś mi
zlikwidować..
- Sama chciałaś – powiedział z uśmiechem. I właśnie w tym momencie go
znienawidziłam. Ostatni raz popatrzyłam mu w oczy i odwracając się, odeszłam
znikając z jego życia.”
Po klasie rozbiegł się dźwięk dzwonka , a uczniowie weszli
do klasy. Pani Stone była jedną z
lepszych nauczycielek w tej szkole. Można powiedzieć, że bardzo ja lubiłam i
zazwyczaj słuchałam tego co mówiła podczas zajęć. Dzisiaj chciałam jak
najszybciej zakończyć ten pieprzony dzień. Rozglądałam się po klasie, szukając
czegoś co dało by mi natchnienie do napisania notatki. Ale w głowie nadal
miałam dzisiejszą rozmowę z Cat, która nie pozwalała mi funkcjonować. Zapisałam
coś w zeszycie. Coś co cholernie nie miało sensu.
„ W XVI w. , w czasie renesansu rycerze podbijali starożytny Rzym”
- Co? Co to w ogóle jest?! – pomyślałam po przeczytaniu.
Skreśliłam napisane przeze mnie zdanie, podnosząc wzrok, aby na nowo rozejrzeć
się po klasie. Popatrzyłam na ludzi siedzących przede mną, na tablice, na
której znajdował się temat i na Patrick’a opartego plecami o ścianę , ale z
głową zwróconą w stronę nauczycieli . I wtedy niefortunnie napotkałam zmysłowy
wzrok Justin’a mówiący „ I spotykamy się po latach” .
Siemanko.. :)
Rozdział może nie jest zbyt ciekawy, ale mam nadzieje, że wam się podobał.
Ciekawe, co wyniknie z nieoczekiwanego spotkania Justin'a i Alex.
+ Po przeczytaniu proszę o komentarz. Dzięki :*
Belieberever699 ♥♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz