wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 6

Parkując samochód Justin’a na moim podjeździe, wysiadłam z niego bawiąc się kluczykami. Miały taki śmieszny breloczek. Mała małpka trzymająca serduszko z literami „ A J” Idealnie pasujący breloczek do gangstera. Podeszłam do drzwi naciskając na klamkę. Drzwi były zamknięte, więc zaczęłam szukać kluczy po kieszeni
- Kurwa – mruknęłam nie mogąc ich znaleźć. Mama albo spało albo była już w pracy. To i tak nie zmieniało faktu, że nie mogę dostać się do domu. Zaczęłam zastanawiać się, jak tam wejść , gdy naglę dostałam olśnienia. „ Okno” Wyszłam  spod daszku i spojrzałam na moje okno. Było uchylone. Przeleciałam wzrokiem po budynku, spoglądając na garaż. Tam było najniżej. Oddalając się od domu, wzięłam duży rozbieg i odbiłam się od śmietnika, który stało pod ścianą. Bez problemu wskoczyłam na dach, a potem weszłam przez okno do pokoju. „ Alex, od dzisiaj zawsze zabieraj ze sobą klucze” Odkładając telefon na łóżko, rozebrałam się i położyłam się. Dużo rozmyślałam nad wszystkim. Znowu mam kogoś zabić, ale z tym akurat nie miałam problemu. Tym problemem był Justin. Coraz częściej o nim myślę… Boże ten frajer znowu namieszał mi w głowie jakimiś słodkimi uśmieszkami. „Musisz się OGARNĄĆ” Nagle mój telefon zawibrował. Leniwie podniosłam go, odblokowałam ekran i sprawdziłam wiadomość
Od Nieznany
Mam nadzieje, że mój samochód nie ucierpiał. I że się nie rozmyśliłaś, Piękna?
Czytając SMS-a lekko się uśmiechnęłam. Nie ma nic ważniejszego, niż jego auto. Cały Justin. Nic nie odpisałam, po prostu zablokowałam iPhon’a , wkładając ręce pod poduszkę, zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca, które świeciły mi prosto w oczy. Przetarłam dłonią twarz i w żółwim tempie poszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę, przenosząc wzrok na moje odbicie w lustrze.
- No to co? Dzisiaj kończymy osiemnaście. – powiedziałam do siebie, sama sobie posyłając smutny uśmiech. Obmyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Spojrzałam ostatni raz w lustro po czym wyszłam z łazienki. Zeszłam do kuchni. W domu nikogo nie było, a mama poszła najwidoczniej do pracy lub na zakupy. Ale chyba było za wcześnie. Spojrzałam na zegarek stojący obok telewizora. Była 12.00.  Tak naprawdę wczesna pora dla osoby lubiącej spać. Posłałam sobie głupi uśmieszek i podeszłam do lodówki wsadzając do niej głowę w poszukiwaniu, czegoś do zjedzenia , ale nic nie znalazłam. Z powrotem wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku , kładąc laptopa na kolanach i zaczynając szperać po Internecie. Sprawdziłam swojego Twitter’a, zaczynając czytać wiadomości. Pełno życzeń i innych dupereli.  Po pokoju rozbiegł się dźwięk mojego telefonu. Wzięłam go do ręki i przeciągnęłam po zielonej słuchawce.
- Halo?
- Wszystkiego Najlepszego! – krzyknęła Cat. Kochana , pamiętała.
- haha.. Dzięki- zaśmiałam się do słuchawki
- To jakie plany na dzisiaj? Ostry melanż czy mega imprezka- Cat śmiałą się swoim słodkim głosikiem
- ehhh… Siedzenie w domu i spanie – oznajmiłam bez przekonania
- No chyba Cię coś boli. Masz zamiar przespać swoje urodziny?! Zabawimy się. Będzię świetnie. Zobaczysz!- zawołała podekscytowana. Nie mogłam jej odmówić, bo za bardzo nakręciła.
- No dobra, niech Ci będzie. Tylko o której ?- spytałam ostatecznie.
- 21 klub „The Night”
- Okej. Ubiorę się w dresy i możemy iść.
- W dresy?! – wykrzyknęła na co ja parsknęłam śmiechem. Nie raz wywinęłam jej taki numer, a jej mina w takich sytuacjach była bezcenna.
- Spróbuj ubrać dresy, a całą imprezę przesiedzisz w bieliźnie- poinformowała mnie ostrym tonem.
- Oczywiście, Już się boje – zaśmiałam się, żegnając się i rozłączając. Szalona Cat, ale i tak kocham ją jak siostrę. Nie zdążyłam odłożyć telefonu, gdy znowu zaczął wibrować. Sms.
- Kurwa, co im się nagle zachciało dnia, porozmawiaj z Alex – mruknęłam pod nosem, otwierając wiadomość, znaczy pierwszą z nich, bo  w tym czasie przyszła już chyba z 5.

Od Katy
Wszystkiego Najlepszego, kochana :*

Od Toby
Najlepszego Stara

Od Emilli
Jak najlepszej osiemnastki. Wszystkiego Naj!

Został mi ostatni SMS. Kliknęłam na kopertę otwierając go.
Od Nieznany
Wszystkiego Najlepszego moja Śliczna. Najlepszej osiemnastki pod słońcem. I otwórz okno , bo czekam. Justin

Ja pierdole. Temu chłopakowi naprawdę się wydaje, że może tu tak po prostu przyjeżdżać? Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Oparty o maskę i założonymi rękoma na piersi stał Justin. Był ubrany cały na biało a na głowie miał full cap’a . Można powiedzieć, że wyglądał jak ideał. Potrzasnęłam głową, otwierając okno.
-Co ty tu robisz?! – krzyknęłam wychylając się przez nie i opierając się o parapet. Justin uśmiechnął się i zaczął iść w stronę domu.
- Przyjechałem złożyć Ci życzenia i zaprosić na imprezę – powiedział stojąc naprzeciw okna. On naprawdę chyba myślał, że się zgodzę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Dzięki za życzenia – oznajmiłam posyłając mu sztuczny uśmieszek.
- A na zabawę ze mną pójdziesz? – Spojrzał krzyżując ręce na piersi.
- Pojebało? – udawałam, że nad czymś myślę – Czy pojebało?- spytałam śmiejąc się pod nosem. Nic mi nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.
- Czyli Pojebało- odpowiedziałam sama sobie – Sory, ale mam już plany na dzisiaj. Wybacz-  zrobiłam skruszoną minę, po czym parsknęłam śmiechem
– Frajer – mruknęłam do siebie odwracając się od okna
- Słyszałem! – krzyknął z dworu.
- Bo miałeś.. –oznajmiłam wychodząc z pokoju. Zeszłam do salonu i wyłączyłam telewizor. Ten dzień, był okropnie nudny. Mój telefon zaczął wibrować. Mama
- Jop?
- Al, zacznij się szykować. Zabieram Cię na zakupy- powiedziała miłym głosem
- Dobrze – odparłam .
- Masz piętnaście minut.
- Co?!!- spytałam ale w odpowiedzi dostałam tylko dźwięk przerwanej rozmowy. Rzuciłam telefon na kanapę i pobiegłam na górę, do łazienki. Pospiesznie zaczęłam się ogarniać i szykować. Wpadłam do pokoju i otworzyłam szafę. Kompletnie nie wiedziałam w co mam się ubrać, więc chwytałam za co popadło. Wyciągnęłam z szafy spodnie z winietami nogawkami i bluzkę na ramiączkach. Z drugiej połowy szafy wyciągnęłam moją dżinsową kurtkę, zaczynając się ubierać. Spojrzałam na zegarek, który stał na szafce. Zostały mi 2 minuty. Poprawiłam jeszcze włosy i zbiegłam na dół. Wzięłam swój telefon i poszłam ubrać buty. Minuta. Ubrałam supry i już chciałam chwytać za klamkę, kiedy drzwi się otworzyły.
- Gotowa? – spytałam moja mama, trzymając w ręku kluczyki.
- Gotowa.- oznajmiłam z uśmiechem na twarzy. Ledwo co zdążyłam. Moja mamuśka nigdy się nie spóźnia, zawsze jest na czas i gdy mówi 15 minut to jest za 15 minut. Gdybym nie zdążyła , nie czekała by na mnie. Po prostu taka była. Ruszyłyśmy z podjazdu w stronę galerii handlowej. Spędziłyśmy w niej 4 godziny. Jak nazwała to moja mama były to „ zakupy urodzinowe” , na których dostawałam wszystko co chciałam. Więc było tego sporo. Przy okazji kupiłam sobie ciuchy na dzisiejszą zabawę.
Weszłam po schodach do swojego pokoju i rzuciłam torby obok łóżka. Zdjęłam nie potrzebną mi już kurtkę i usiadłam przy biurku. Jak ten czas szybko leci, przecież jeszcze nie tak dawno dopiero co tu się przeprowadziłam, a mój pierwszy dzień w szkole to były męczarnie.

„ – Witamy w Stratford high school. Jestem pani Ann Callon  I jestem tu dyrektorką. Zapraszam serdecznie.  – powiedziała z uśmiechem na twarzy. Pokazała mi szafkę i swój gabinet. Zapoznałam się z regulaminem szkoły i imionami nauczycieli. Pani Callon odprowadziła mnie pod salę lekcyjną, gdzie miałam zajęcia moja przyszła klasa. Drzwi otworzyła niska brunetka z uśmiechem na twarzy. Wprowadziła mnie do klasy i wszystkim przedstawiła. Każdy patrzył na mnie jak na idiotkę, bo miałam jako jedyna z dziewczyn ( oprócz panków) tatuaże na ciele.  Na moim lewym ramieniu znajdowały się 5 tatuaży, na prawym 3 , a za uchem 2. Tym grzecznym dziewczynką nie przyszłoby nawet do głowy aby dotknąć się igłą, a co dopiero wydziarać . Pani Smith opowiedziała trochę o klasie i przydzieliła kogoś do oprowadzenia. Cały dzień spędziłam wtedy z Patrickiem. Był równym gościem. Dowiedziałam się wielu przydatnych rzeczy oraz wiele informacji o nim i o innych. Oczywiście nie obeszło się bez wpadki u nauczyciela i sprzeczki z lalusiami ze szkoły. Szkolna gwiazdeczka Patrishia odwaliła szopkę z tym, że dla kryminału nie ma tutaj miejsca i puściła plotkę, że siedziałam w więzieniu za zabójstwo. Niestety to plotka nie była , ale wiedział o tym tylko Pax. Nazwałam go tak pieszczotliwie i zresztą tak było krócej do wołania za nim. Spodobało mi się to i do dzisiaj jest moim słodkim czarno skórym Pax’em . Wracając do Patrishi to plotkę obaliłam , a na jaw nie wyszło, że tak naprawdę było. Po jednym dniu miałam już dosyć.
- Mamo, nienawidzę tej szkoły – krzyknęłam od razu wchodząc do domu i rzucając plecak na ziemię.
- Z chęcią bym ich wszystkich zabiła- syknęłam, a moja mama tylko się uśmiechnęła”

Pierwszy dzień, a teraz będę oblewać moją osiemnastkę. Czas pierwszy raz od dłuższego czasu czas zapytać mamę o pozwolenie. Zeszłam na dół do kuchni. Mama krzątała się po niej, coś gotując. Podeszłam do niej i posłałam jej uśmiech.
- Mamuuuś – powiedziałam przedłużając to słowo.
- Słucham? – spytała podejrzliwie , jakby wiedziała co kombinuje.
- Mogę iść dzisiaj z Cat do klubu, tak jakby oblać moje urodziny? – powiedziałam robiąc słodkie oczka i uśmiechając się do niej. Na twarzy mojej mamy pojawił się wielki uśmiech.
-Wiedziałam, że coś chcesz! – oznajmiła zwycięskim tonem. Czasami zachowywała się jak małolata, a nie jak dorosła kobieta, która ma dzieci. Ale kochałam ją za to , jaka była. – Oczywiście, że możesz o od kiedy się mnie pytasz o takie rzeczy. Tylko się nie upij za bardzo – ostrzegła na końcu
- Dobrze. Dziękuję- mruknęłam przytulając ją i całując w policzek. Poszłam Z powrotem do mojego pokoju, czytając po drodze esemesa, którego  właśnie dostałam.

Od Cat
I jak? Gotowa na imprezkę? Ja nie mogę się doczekać.

Do Cat
Normalna impreza.

Wyślij. Dla mnie to był zwykły dzień , nawet pomimo tego, że miałam urodziny. Podeszłam do okna by popatrzeć co dziej się na zewnątrz. Piękna pogoda, a ja siedzę w domu jak czub. Założyłam na siebie dżinsową- skórzaną kurtkę i chwyciłam swój telefon, wsuwając go do kieszeni. W przedpokoju ubrałam supry i wyszłam. Słońce powoli zachodziło, ale było strasznie przyjemnie. Dzieciaki nadal biegały i się śmiały. To dzieciństwo tak szybko zleciało. Poczułam się troszeczkę staro. Uśmiechnęłam się sama do siebie i w tym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim biodrze, odwróciłam się szybko. Za mną stał Justin, ubrany w dżinsową kurtkę, białą bluzkę i czarne spodnie. Na nogach miał białe supry. Zmierzyłam go wzrokiem, lekko dziwiąc się co on tu robi.
- Nie przywitasz się ze mną? – spytał z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie. – powiedziałam z irytacją w głosie.
- Najlepszego i coś dla Ciebie mam- oznajmił sięgając do tylnej kieszeni swoich spodni. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, po raz kolejny w tym dniu. W ręku trzymał małe czerwone pudełko. Wyciągnął dłoń w moją stronę przekazując mi prezent. – Mam nadzieję, że Ci się spodoba – oznajmił lekko się uśmiechając i odchodząc. Ostatni raz na niego spojrzałam przenosząc wzrok na czerwone pudełko, otrzymane przez Justin’a. Delikatnie uniosłam wieczko, a moim oczom ukazał się złoty łańcuszek z 3 malutkimi serduszkami, w każdym był diamencik. Nie wiedziałam co zrobić i co oznaczał ten prezent. Zamknęłam pudełko i wsunęłam je do kieszeni. Stałam w jednym miejscu dobre 5 minut i nie wiedziałam co zrobić. Ogarniając się ruszyłam do dalej. Zerkając na zegarek w telefonie przypomniałam sobie, że za 2 godziny mam iść z Cat na imprezę. Przyspieszyłam kroku. Wchodząc do domu moim oczom ukazała się moja mama, krzątająca się wokoło stołu. Podeszłam bliżej, gdy naglę usłyszałam gwizdki i śmiechy oraz huczne „ Wszystkiego Najlepszego!” . Koło stołu stała Cat, moja mama, mój tata, jego nowa żona Clarisa oraz jej córka Rita. Na mojej twarzy ukazało się zdziwienie. Mama podeszła do mnie złożyła mi życzenia oraz ucałowała w policzek. Te same czynności wykonali wszyscy oprócz Rity , bo ona mnie przytuliła mówiąc „ Najlepszego”. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać, śmiać się i jeść. Byłam mile zaskoczona, ale po pół godzinie przeprosiłam wszystkich i poszłam szykować się na imprezę . Znudziło mi się to durne siedzenie , i śmianie się z żartów mojego ojca. Weszłam do pokoju, a z torby wyciągnęłam moją nową sukienkę. Była czarna, na ramiączkach, przepasana złotym paskiem w pasie. Do tego dobrałam czarne klasyczne szpilki. Poszłam do łazienki, wziąć prysznic. Ułożyłam włosy i wykonałam wszystkie nudne czynności, aby się przygotować. Nie umalowałam się, bo stwierdziłam, że tusz mi się rozmaże. Wychodząc z łazienki usłyszałam wibracje mojego iPhon’a. Sięgnęłam po telefon i odczytałam SMS-a.

Od Cat
No Stara, ja zaraz będę gotowa. Za 15 minut będę u ciebie. Nie mogę się doczekać.

Uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc , że Cat nakręciła się na tą imprezę. Sięgnęłam jeszcze po spodnie i wyciągnęłam z nich pudełko. Otworzyłam je i zobaczyłam ten sam śliczny naszyjnik. Wyciągnęłam go i zapięłam na mojej szyi. Wyglądał naprawdę dobrze .Spojrzałam na siebie, gdy byłam już ubrana.
- Młoda bogini – pomyślałam zachwalając swój strój i to jak wyglądam. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam i otworzyłam je.
- No hej sta.. – powiedziała Cat, zacinając się i uważnie mi się przyglądając – Wyglądasz zajebiście. – oznajmiła wyrzucając ręce przed siebie,

- Ty też sis. – uśmiechnęłam się patrząc na jej turkusową sukienkę. Zamknęłam drzwi i udałyśmy się do taksówki, a potem prosto do klubu.  
***
Hej. Taki 6 rozdział z którego nie jestem zadowolona. Cóż powiedzieć. Nie komentujecie więc najwyraźniej nie czytacie. Smuteg. Prosze o komentarz, bo wtedy wiem, że jesteście. 
CZYTASZ= KOMENTUJESZ I POJAWIA SIĘ NOWY ROZDZIAŁ
to jak 5 komentarzy i nowy rozdział 
BelieberEver699 

2 komentarze: